
15Sie
Łazienki Królewskie15.08.2020
Prezentacja materiałów na temat pomocy węgierskiej dla Polski w okresie wojny w obronie granic:
– materiały zdjęciowe z opisami,
– wykład opracowany przez dr. Marcina Grada z Uniwersytetu Warszawskiego.
Pomnik ku czci pierwszego dowódcy 9 Dywizjonu Artylerii Konnej węgierskiego podpułkownika Artura Buola w Baranowiczach w województwie nowogródzkim.
Widok na pomnik. Przed pomnikiem stoją: dowódca węgierskiej artylerii konnej generał Laszlo Magashazy (X) i dowódca 9 Dywizjonu Artylerii Konnej WP ppłk Wacław Szalewicz (XX).
źródło: NAC
dr Marcin Grad
Katedra Hungarystyki UW
Z ziemi węgierskiej do Polski.
Rola Węgier w polskim zwycięstwie nad bolszewikami w 1920 roku.
Bitwa Warszawska 1920 roku. Wydarzenie, które znacząco wpłynęło na losy Polski, Europy i świata. Jedno z największych i najważniejszych zwycięstw polskiego oręża i zarazem zwycięstwo, o którym przez wiele lat, w czasach komunistycznych, należało milczeć.
Świętując setną rocznicę tego wielkiego tryumfu polskiej armii nad bolszewikami nie wolno nam nie pamiętać o tym, że w dużej mierze dokonał się on dzięki pomocy udzielonej Polsce przez „bratanków”, czyli przez Węgrów. Chciałbym, by ten krótki referat był nie tylko przedstawieniem tejże węgierskiej pomocy, ale także stał się swego rodzaju hołdem składanym narodowi węgierskiemu, a zwłaszcza węgierskim bohaterom 1920 roku.
Zanim przejdę do omówienia tematu pomocy udzielonej przez Węgrów walczącym z bolszewikami Polakom, chciałbym krótko nakreślić kontekst historyczny 1920 roku, sytuację, w jakiej znalazły się oba nasze kraje po I wojnie światowej. Ponieważ polski czytelnik może nie znać dramatycznych momentów historii Węgier w omawianym okresie, właśnie na węgierskich dziejach chciałbym się w tym wprowadzeniu skupić.
Jesienią 1918 roku otworzył się nowy rozdział w historii Polski i Węgier. Koniec I wojny światowej przyniósł naszemu krajowi odzyskanie niepodległości, chociaż jak wiemy, nowo odrodzona Polska przez kilka kolejnych lat będzie musiała walczyć z sąsiednimi państwami o kształt swoich granic czy wręcz o zachowanie tej niepodległości – właśnie w wojnie z bolszewicką Rosją. Dla Węgrów natomiast koniec wojny oznaczał przede wszystkim rozpad terytorium ich państwa: Słowacy ogłosili zerwanie z Węgrami i utworzenie z Czechami wspólnego państwa, chorwackie zgromadzenie narodowe zdecydowało o odłączeniu Chorwacji od Węgier i utworzeniu wspólnego państwa wraz z Serbami i Słoweńcami, a zgromadzenie narodowe siedmiogrodzkich Rumunów wydało uchwałę o zjednoczeniu z Rumunią. Rozbiór Węgier został usankcjonowany układem pokojowym w Trianon 4 czerwca 1920 roku. Na mocy owego traktatu – do dzisiaj uważanego przez Węgrów za głęboko niesprawiedliwy i krzywdzący – Węgry utraciły na rzecz państw ościennych dwie trzecie swojego terytorium i dwie trzecie ludności. Najbardziej na rozpadzie Węgrów skorzystały: Rumunia (zyskała kosztem Węgier Siedmiogród wraz z przyległościami), Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców (zyskało Chorwację i większą część Baczki oraz część Banatu), a także Czechosłowacja (zyskała Górne Węgry – Słowację, wraz z regionem Kárpátalja – Rusią Zakarpacką). Kosztem Węgier ziemie uzyskały też Austria (zachodnia część dawnych Węgier) oraz … Polska (niewielka część Spiszu i Orawy). Należy w tym miejscu podkreślić fakt, że mimo olbrzymiej traumy, wywołanej rozbiorem kraju, węgierski rząd w lipcu 1920 roku, a zatem niedługo po zawarciu układu w Trianon, zdecydował o udzieleniu pomocy materialnej walczącej z bolszewikami Polsce. Także węgierskie społeczeństwo solidaryzowało się z Polakami. Ta pomoc i sympatia brały się po części stąd, że Węgrzy „na własnej skórze” doświadczyli bolszewizmu – mam tu na myśli Węgierską Republikę Rad – twór państwowy wzorowany na bolszewickiej Rosji, istniejący od 21 marca do 1 sierpnia 1919 roku.
Wojna polsko-bolszewicka, która – jak to już zostało powiedziane – miała duże znaczenie dla Polski i całej Europy, trwała od 14 lutego 1919 do 18 października 1920 roku (pokój został zawarty 18 marca 1921 roku). Jej najważniejszym momentem była Bitwa Warszawska z sierpnia 1920 roku. Zwycięstwo armii dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego uratowało niepodległość państwa polskiego, uniemożliwiło też dalszy marsz Armii Czerwonej i bolszewizację Europy. Militarny sukces Wojska Polskiego nie byłby możliwy bez węgierskiej pomocy materialnej – dostawy amunicji produkowanej w zakładach Manfréda Weissa na wyspie Csepel w Budapeszcie.
Godny podkreślenia jest fakt, że węgierskie dostawy amunicji, broni i sprzętu wojskowego dla polskiej armii miały miejsce już od końca 1918 roku, a zatem jeszcze przed wybuchem wojny z bolszewikami. Odrodzone po latach niewoli młode państwo polskie nie dysponowało przemysłem zbrojeniowym, a polskie wojsko było słabo zaopatrzone. Gorącymi orędownikami wysyłki nad Wisłę węgierskich materiałów wojennych byli: przewodniczący Towarzystwa Węgiersko-Polskiego w Budapeszcie hrabia Albert Nyáry oraz sekretarz tejże organizacji Leó Ferdinánd Miklóssy; już w listopadzie 1918 roku namawiali do tego premiera Mihálya Károlyiego. Polsko-węgierskie negocjacje w sprawie dostaw do Polski broni i amunicji, prowadzone zimą 1918/1919 roku, zakończyły się zawarciem porozumienia. Pierwszy transport, obejmujący nieznaną liczbę i rodzaj amunicji, został wysłany do Polski z węgierskich magazynów wojskowych w Koszycach jeszcze wcześniej, bo już w listopadzie lub grudniu 1918 roku. Ta dostawa umożliwiła skuteczne prowadzenie walk z Ukraińcami w Galicji Wschodniej, w tym obronę Lwowa.
Polska armia potrzebowała dużej ilości amunicji, jako że nasz kraj był wówczas uwikłany w kilka wyczerpujących konfliktów. Od 1 listopada 1918 trwały wspomniane wyżej walki z Ukraińcami (Zachodnioukraińska Republika Ludowa) o przynależność państwową Galicji Wschodniej (zakończyły się w lipcu 1919). 23 stycznia 1919 roku zaczął się konflikt zbrojny z Czechosłowacją o Śląsk Cieszyński (trwał do końca lipca 1920 roku). 14 lutego wybuchła wojna z bolszewicką Rosją. Dodatkowo Polacy z Wielkopolski zimą 1918/1919 roku prowadzili walki zbrojne przeciwko Niemcom, znane jako powstanie wielkopolskie. Powstanie to zakończyło się 16 lutego 1919 roku. W 1919 roku Polska znalazła się jeszcze w konflikcie z Litwą (od kwietnia), a na Śląsku w sierpniu wybuchło antyniemieckie powstanie (I powstanie śląskie).
Niezwykle ważny był transport, który wyruszył do naszego kraju 19 marca 1919 roku z budapeszteńskich z zakładów Manfréda Weissa. Sytuacja zaopatrzeniowa polskiej armii była wówczas krytyczna, przede wszystkim na skutek wyczerpujących walk z bolszewikami, Ukraińcami czy też Czechami; jadące z Budapesztu pociągi przywiozły do Polski 20 milionów naboi karabinowych, 20 tysięcy pocisków artyleryjskich oraz inny sprzęt wojskowy (ładunek miał wartość 20 milionów koron). Dostawa węgierskiej amunicji znacznie podreperowała zapasy polskiej armii, umożliwiła także dalsze skuteczne walki z bolszewikami; najprawdopodobniej węgierskich nabojów i pocisków użyto także w walkach w Galicji Wschodniej przeciwko oddziałom ukraińskim. Należy podkreślić, że transport amunicji i innych materiałów wojennych wyruszył do Polski w ostatniej chwili; 21 marca komuniści przejęli władzę na Węgrzech, proklamując Węgierską Republikę Rad, istniejącą do 1 sierpnia tego samego roku. Polacy w zamian za marcową dostawę amunicji i innego sprzętu wojskowego mieli dostarczyć Węgrom węgiel i inne surowce przemysłowe. W marcu 1919 roku te transporty jednak nie dojechały nad Dunaj, właśnie na skutek sięgnięcia po władzę przez węgierskich komunistów.
Godny podkreślenia jest fakt, że węgierskie władzy wsparły Polaków mimo trudnej sytuacji panującej na Węgrzech pod koniec 1918 i w pierwszych miesiącach 1919 roku: postępował rozpad kraju, panował kryzys gospodarczy, w siłę rośli tamtejsi komuniści, którym w końcu udało się sięgnąć po władzę (zob. wyżej). Należy w tym miejscu podkreślić także to, w sprawę dostaw węgierskiej amunicji do Polski w omawianym okresie byli zaangażowani ważni przedstawiciele węgierskiej sceny politycznej czy też życia kulturalnego i społecznego – między innymi wspomniani wyżej Albert Nyáry oraz Leó Ferdinánd Miklóssy, a także na przykład hrabia Sándor Festetics – minister obrony narodowej Węgier na przełomie 1918 i 1919 roku – oraz István Friedrich – sekretarz stanu w ministerstwie obrony narodowej; ten ostatni tak wspominał po kilkunastu latach trudne okoliczności, w jakich Węgrzy wysyłali do Polski transporty materiałów wojskowych – dramatyczną wręcz sytuację naszego kraju pod koniec 1918 i na początku 1919 roku oraz chaos polityczny i społeczny panujący w tamtym czasie nad Dunajem:
[…] Byłem wówczas sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wojskowych. W kraju zapanował chaos, Bela Kun przygotowywał bunt.
W nowej Polsce również stan był żałosny. Trwały bezustanne walki z bolszewikami. Lwów był zagrożony przez ukraińskich powstańców. Korfanty walczył z niemieckimi „strażnikami ojczyźnianymi”, trwał poważny konflikt z Czechami w sprawie Śląska. Polsce groziło niebezpieczeństwo również ze strony nowo powstałych państw północnych.
Dochodziły wieści, że Wojsko Polskie ma niedostatek amunicji. […].
W podobnym tonie w 1934 roku wspominał tamte wydarzenia także Sándor Festetics, węgierski minister obrony narodowej pod koniec 1918 i w początkach 1919 roku. Hrabia Festetics w swoich wspomnieniach wskazuje także na polityczny cel, jaki władze w Budapeszcie chciały osiągnąć, wysyłając do naszego kraju transporty amunicji i broni; rząd Węgier w pierwszych miesiącach 1919 roku liczył na to, że poprzez wspomaganie Polski (zwłaszcza w wojnie z bolszewikami) zyska przychylność obradującej w Paryżu konferencji pokojowej, przede wszystkim w kwestii kształtu granic Węgier, w tym utrzymania sąsiedztwa z Polską:
[…] Z transportem amunicji dla Polski mieliśmy osiągnąć podwójny cel. Z jednej strony chcieliśmy zapewnić sobie wspólną granicę polsko-węgierską, z drugiej zaś umożliwić Polakom – którzy mieli wielkie braki w amunicji – aby mogli obronić nowo powstałą Polskę wobec ataków niezliczonych wrogów. Polacy byli atakowani przez Czechów przy Oderbergu i Cieszynie, na Śląsku walczyli pod przywództwem Korfantego przeciw Niemcom, w Galicji Wschodniej trwała walka przeciwko Ukraińcom o pola naftowe i w końcu na froncie rosyjskim przeciwko bolszewikom.
Wówczas w Rosji jeszcze Denikin i Kołczak, na północy zaś Kruszensztern walczyli przeciw Sowietom i ci mieli wspólnego przedstawiciela w Paryżu – Sazonowa, którego wspierali Francuzi. Państwo polskie powstało z trzech różnych terytoriów: z Galicji, Poznańskiego i z byłego obszaru zaboru rosyjskiego i ani administracja państwowa, ekonomiczna, ani wojskowa nie była jednolita na tych obszarach. Litwa, Łotwa i Estonia również nie ukształtowały się jeszcze ostatecznie.
Widząc tę sytuację i jednocześnie zdając sobie sprawę, że ziemiom Węgier Górnych grozi okupacja czeska, ze wszystkich sił zamierzałem pomóc Polakom tak, aby było możliwe utrzymanie wspólnej granicy polsko-węgierskiej.
[…] 19 III [1919] kilka pociągów z amunicją wyruszyło pod eskortą francuską i dotarło do celu.
Rekompensata gospodarcza (za dostarczoną amunicję) miała obejmować węgiel z Dąbrowy [Górniczej], w ilości 9 tys. wagonów, ale tego już nie mogliśmy dostać, ponieważ wybuchła rewolucja bolszewicka na Węgrzech. W związku z czym pragnę zaznaczyć, że z powodu wysłania amunicji dla Polski nawet ostatni nabój z Csepel znalazł się w Polsce, w wyniku czego nie zostało nic dla czerwonych9. […]10.
Ciekawe są wspomnienia płk. Tadeusza Lachowickiego-Czechowicza, który w 1919 roku był członkiem komisji wysłanej na Węgry przez ministerstwo spraw wojskowych w celu zakupu i odbioru materiałów wojennych dla polskiej armii:
[…] Chciałbym […] przypomnieć o wielkiej pomocy, jaką uzyskaliśmy od Węgrów, równo 25 lat temu11, w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1919 r. Otóż od stycznia do kwietnia 1919 r. byłem członkiem polskiej międzyministerialnej misji zakupów, na której czele stał płk Ludwik Monné. Głównym zadaniem misji było nabycie na Węgrzech amunicji do broni typu austriackiego (naboje karabinowe Mannlichera oraz pociski dział polowych 8 cm), ilości tej broni bowiem przeważały w Polsce ówczesnej, a małe były zapasy amunicji, która w dodatku szybko topniała w walkach z Ukraińcami pod Lwowem.
Pertraktacje przedwstępne przeprowadzano na drodze dyplomatycznej, transakcje handlowe zaś z firmą „Weiss Manfred, Csepel” przygotowano przez pośrednika wiedeńskiego doktora A. Po przybyciu naszej misji do Budapesztu wyłoniły się jednak poważne trudności, których większość wypływała z nieprzychylnego ustosunkowania się do Polski nowo powstałej Republiki Czechosłowackiej. […]
Czesi w marcu 1919 roku oświadczyli, że amunicji z Węgier do Polski nie przepuszczą.
Musieliśmy stracić przeszło miesiąc na uzyskanie niezbędnego nacisku ze strony Paryża i Londynu. Gdy wreszcie upragnione zezwolenie nadeszło, Czesi pod pretekstem, że zezwolenie dotyczy jedynie amunicji, nie chcieli przepuścić artykułów kompensacyjnych, a przede wszystkim węgla z Polski, rząd węgierski zaś nie chciał wydać amunicji. Musieliśmy znowu stracić kilka tygodni na nowe zabiegi via Paryż, Londyn, Praga. W tym czasie sytuacja pod Lwowem uległa pogorszeniu [mowa o walkach z Ukraińcami – mój przyp.], a gen. Rozwadowski słał nam depesze szyfrowe ilustrujące pierwsze potrzeby armii i zarzucające komisji stratę czasu, która może wpłynąć fatalnie na bieg kampanii.
Po jednej takiej alarmującej depeszy udało się za zgodą ministra wojny wydobyć z Csepel dwa wagony odebranej przeze mnie amunicji karabinowej. Niestety wróg nie drzemał: wagony te zostały w drodze zamienione i do Cieszyna przybył zamiast amunicji – złom żelazny. Dodam nawiasem, że równocześnie z naszą misją zakupów funkcjonowała w Peszcie misja ukraińska, z generałem na czele. Zdarzało się, żeśmy się spotykali ze sobą na schodach i westybulach biur i urzędów, udając, że nie wiemy nic o sobie. O ile jednak mi wiadomo, wszelkie zabiegi Ukraińców, zmierzające do nabycia na Węgrzech materiału wojennego, spełzły na niczym. […].
Oprócz węgierskiej amunicji do Polski w omawianym okresie trafiły też materiały wojenne pochodzące z ekwipunku armii feldmarszałka Augusta von Mackensena13, rozbrojonej na terytorium Węgier pod koniec 1918 roku. Te materiały obejmowały między innymi 14 tysięcy karabinów, 220 karabinów maszynowych, 4 miliony amunicji karabinowej i artylerii różnych kalibrów14.
Wyżej cytowany płk Lachowicki-Czechowicz pisze o trudnościach ze strony skonfliktowanej z Polską Czechosłowacji – jej władze skutecznie blokowały tranzyt broni i amunicji, wysyłanej dla walczących z bolszewikami Polaków nie tylko z Węgier, ale także z Francji czy Austrii. Czechosłowacka blokada stała się dotkliwym problemem zwłaszcza na początku lipca 1920 roku, w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej, choć najwięcej transportów Czesi zatrzymali już w kwietniu i maju tego samego roku15.
Pomoc węgierska dla Polski okazała się najistotniejsza właśnie latem 1920 roku, kiedy to sytuacja w wojnie z bolszewikami była krytyczna: na skutek kontrofensywy Armii Czerwonej polskie oddziały zostały zepchnięte na linię Wisły i przedpola Warszawy. Dodatkowo polskim żołnierzom znów zaczęło brakować amunicji – na skutek zaciętych walk oraz utraty części składów amunicyjnych; zdarzało się, że żołnierze ruszali do walki mając tylko dziesięć – piętnaście naboi. Spodziewano się, że stan amunicji może ulec wyczerpaniu około 14 sierpnia. O problemach polskich żołnierzy doskonale widzieli dowódcy Armii Czerwonej.
W tej niezwykle trudnej sytuacji Węgrzy po raz kolejny nie zawiedli, znowu wsparli walczących z nawałą bolszewicką Polaków; już na początku lipca władze w Budapeszcie zdecydowały o pomocy dla Polski – nieodpłatnym przekazaniu zaopatrzenia wojskowego, przede wszystkim amunicji. I rzeczywiście z zakładów na budapeszteńskiej wyspie Csepel wyruszył do Polski transport węgierskiej amunicji, złożony z około 80 wagonów. Wobec zamknięcia przez rząd Czechosłowacji granicy dla tego transportu, musiał on ruszyć okrężną drogą, przez Rumunię. Dotarł do Skierniewic 12 sierpnia. Na rozkaz Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego węgierska amunicja (ok. 21-22 milionów nabojów) została wyładowana od razu w Skierniewicach. Następnie rozdzielono ją wśród żołnierzy, na froncie walki z Armią Czerwoną.
Adorján Divéky – węgierski historyk, wybitny znawca stosunków polsko-węgierskich, pierwszy lektor języka węgierskiego na Uniwersytecie Warszawskim – tak pisał po latach o tamtym pełnym dramatyzmu lecie 1920 roku:
[…] Armia Czerwona 4 VII [1920] zapoczątkowała olbrzymią ofensywę na północy, pod której naciskiem Wojsko Polskie zostało zmuszone do odwrotu i w ciągu 40 dni wycofało się 600 km, aż do Radzymina, przedmieścia Warszawy, znajdującego się 20 km od stolicy Polski.
Co było przyczyną odwrotu Polaków? Nie tylko przewaga liczebna Armii Czerwonej, lecz okoliczność niemal całkowitego braku amunicji i nabojów w Wojsku Polskim.
Amunicja wysłana z Francji spoczywała w Gdańsku na statkach, ponieważ robotnicy niemieccy z powodu strajku nie byli gotowi ich wyładowywać. Także nie przybyła amunicja węgierska, która została zamówiona przez polski rząd u nas, ponieważ wysłana z Węgier amunicja ok. 10 VII [1920] została zatrzymana na granicy Czech, które nie chciały jej przewieźć [przez swoje terytorium]. Z powodu całkowitego braku amunicji sytuacja Wojska Polskiego była katastrofalna. Osoba blisko stojąca przy ówczesnym premierze, która bardzo dobrze znała [ówczesne] stosunki, powiedziała mi, że brak amunicji był tak tragiczny, że żołnierzom zabronili używania jej. Żołnierze nie oszczędzający amunicji byli karani, a używanie amunicji zostało zredukowane do minimum.
Szpiedzy sowieccy zameldowali, że 15 VIII [1920] kończy się ostatni nabój Wojska Polskiego […]
To był „Cud nad Wisłą”. Co się stało? Jak się to stało? W tym czasie udało się transporty amunicji skierować do Rumunii i wyekspediowana amunicja z wyspy Csepel, zatrzymana 10 VII [1920] na granicy czechosłowacko-węgierskiej, przybyła do Skierniewic 12 VIII [1920], które znajdują się w odległości godziny od Warszawy. […].
Transport węgierskiej amunicji dotarł w okolice Warszawy w ostatnim momencie. Już następnego dnia, 13 sierpnia, rozpoczęła się Bitwa Warszawska, zakończona wspaniałym zwycięstwem polskiego oręża. Ale ten sukces militarny nie byłby możliwy właśnie bez wsparcia Węgrów. Bez węgierskiej amunicji polskie oddziały zostałyby rozbite przez Armię Czerwoną, nasz kraj utraciłby ponownie niepodległość, a bolszewizm zagroziłby jeśli nie całej, to znacznej części Europy. Adorján Divéky słusznie zatem podkreślał w 1938 roku znaczenie węgierskiej pomocy dla losów wojny polsko-bolszewickiej:
W tym zwycięstwie mamy własny udział – możemy to powiedzieć bez afiszowania się i chwały – że bez wysyłki węgierskiej amunicji genialny plan Piłsudskiego i pomimo gorącego zapału Polaków do walki, nie dałoby się uratować Polski.
My wówczas wykonaliśmy swoją misję dziejową, w obronie cywilizacji zachodniej przed barbarzyńska inwazją przychodzącą od Wschodu. Z tego powodu Europa i Polska powinna być wdzięczna narodowi węgierskiemu. Niestety, Europa nie wie o tym, więc nie potrafi docenić tego. […]
Mamy dążyć do tego żeby:
1) Każdy Węgier wiedział, iż narodowi polskiemu zawdzięczamy to, że bolszewizm nie zalał całej Europy w 1920 r.
2) Z drugiej zaś strony mamy dążyć do tego, by każdy Polak wiedział, że dzięki pomocy węgierskiej stał się możliwy „Cud nad Wisłą”.
3) Należy wydać w językach zachodnich historię pomocy węgierskiej w roku 1920, należy pokazać światu, jakie olbrzymie zasługi w obronie cywilizacji europejskiej mają nasze dwa państwa, w powstrzymaniu przychodzącego od Wschodu niszczącego prądu.
Należy tutaj z całą mocą podkreślić fakt, że w okresie wojny z bolszewikami Węgry były jednym z nielicznych sojuszników Polski; przykładowo, z państw Zachodu, zwycięskich w I wojnie światowej, w zasadzie tylko Francja starała się wspierać Polaków. Latem 1920 roku Polska mogła liczyć w zasadzie już tylko na dostawy z Węgier, z zakładów Manfréda Weissa w Budapeszcie, jako że pozyskiwanie przez Polskę materiałów wojennych z Zachodu stawało się coraz trudniejsze, wręcz niemożliwe. Stopniowo, od wiosny do lata 1920 roku, zamykały się bowiem kolejne korytarze transportowe wiodące do naszego kraju, w czym spory udział miała bolszewicka propaganda. Niemcy i Czechosłowacja nie pozwalały na przejazd przez swoje terytorium składów wiozących przesyłane przez Francję środki dla polskiej armii. W maju na wezwanie III Międzynarodówki Komunistycznej włoscy robotnicy fabryczni i angielscy dokerzy zablokowali produkcję i transport materiałów wojennych dla Polski. Austria latem, w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej, odmówiła przepuszczania przez swoje terytorium transportów z pomocą dla polskich żołnierzy. Również dokerzy z portu w Gdańsku nie wyładowywali statków, wiozących amunicję, broń i inny sprzęt wojskowy dla Polaków.
W sprawę pomocy Polsce z dużym entuzjazmem angażowali się najważniejsi węgierscy politycy – w tym minister obrony narodowej Károly Soós, a także premier Pál Teleki, który 22 lipca wypowiedział przed węgierskim Zgromadzeniem Narodowym następujące słowa:
Widzimy oto bratni naród polski, który wraz z nami przez wieki walczył ze wschodem. […] Dziś Polacy bohatersko walczą, jak walczyli tyle razy przeciw przeważającej przemocy. […]
[…] Byliśmy przez wieki chorążymi Europy i chrześcijaństwa. W tej walce zostaniemy wiernymi towarzyszami Polski i uczynimy ponownie wszystko, by na zachodzie to uznawali oraz mogli udzielić pomocy od nas zależnej. […]
Przebieg wojny polsko-bolszewickiej śledziło z zainteresowaniem w zasadzie całe węgierskie społeczeństwo. Zwycięstwo Polaków w Bitwie Warszawskiej zostało przyjęte nad Dunajem z dużym entuzjazmem – czego dowodem może być artykuł, jaki ukazał się 24 sierpnia 1920 roku w dzienniku „Pesti Napló”, zatytułowany „Zwycięska Polska”; czytamy w nim między innymi:
„Jeszcze Polska nie zginęła” – śpiewali zduszonym, żałobnym głosem polscy tułacze, kiedy ich ojczyzna pogrążona w mroku utraconej państwowości i narodowej niewoli czekała brzasku lepszych czasów. „Jeszcze Polska nie zginęła” – grzmi zwycięska pieśń Polaków na polach bitwy, gdzie odwieczny barbarzyński wróg pragnął zdławić nowo narodzony naród polski. A ich pieśń odbija się głośnym echem w cywilizowanym świecie, ponieważ oświecone ludy europejskie czują, że zagrożenie wzniecone przez szaleństwo bolszewików w Rosji było znacznie bliższe i bardziej niszczycielskie niż to, którym groziły imperialistyczne zakusy tyrańskiego cara.
Naród polski rozwinął skrzydła, a jego chęć życia okazała się na tyle silna, aby bez większego wsparcia ze strony Europy zrzucił z siebie tego ogromnego gada, który oplótł go w śmiertelnym uścisku i gruchotał kości. Nie zagrażające już Warszawie i Lwowowi rosyjskie oddziały, na ile możemy wierzyć ostatnim doniesieniom, zbliżyły się do niemieckiej granicy i prawdopodobnie wpadły w sidła Polaków. Tak oto rozproszyła się burzowa chmura, która w postaci nacierającej bolszewickiej armii rzucała mroczny cień również na naszą ojczyznę. […]
Po Bitwie Warszawskiej Węgry kontynuowały produkcję i dostawy amunicji dla polskiej armii; węgierskie transporty przybywały nad Wisłę aż do końca wojny z bolszewikami, a nawet do czerwca 1921 roku.
Adorján Divéky pisał w 1938 roku o tym, że pomoc węgierska dla walczących z bolszewikami Polaków powinna zostać zapamiętana, nie tylko w Polsce czy na Węgrzech, ale także w innych krajach. Tymczasem w okresie komunizmu wojna polsko-bolszewicka, polskie zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej, a także węgierska pomoc były tematem zakazanym przez ponad 40 lat.
Po transformacji ustrojowej pamięć o udziale Węgrów w zwycięstwie nad bolszewikami została przywrócona, do czego przyczyniły się liczne publikacje naukowe (między innymi węgierskiego historyka Endre László Vargi), popularnonaukowe, wzmianki w mediach, sympozja naukowe. O pomocy udzielonej przez Węgry mówi się dużo przy okazji obchodów kolejnych rocznic Bitwy Warszawskiej. Ta pomoc została także upamiętniona na kilku tablicach. Jedna z nich znajduje się w Warszawie, w bardzo reprezentacyjnym miejscu, na ścianie budynku przy Krakowskim Przedmieściu 11, na rogu ulicy gen. Tokarzewskiego-Karaszewicza, po stronie placu Piłsudskiego. Została odsłonięta w marcu 2011 roku przez prezydentów Polski i Węgier – Bronisława Komorowskiego i Pála Schmitta. Dwujęzyczny napis na tej tablicy głosi:
W HOŁDZIE
NARODOWI WĘGIERSKIEMU,
KTÓRY OKAZAŁ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
PRZYJAŹŃ I POMOC W CZASIE ŚMIERTELNEGO
ZAGROŻENIA BOLSZEWICKA AGRESJĄ.
W OKRESIE PRZEŁOMOWCYH ZMAGAŃ
12 SIERPNIA 1920 R. DO SKIERNIEWIC DOTARŁ
TRANSPORT 22 MILIONÓW POCISKÓW
Z FABRYKI MANFREDA WEISSA W CSEPEL
/BUDAPESZT/
ŁĄCZNIE W LATACH 1919-1921RZĄD KRÓLESTWA WĘGIER PRZEKAZAŁ POLSCE
BLISKO 100 MLN POCISKÓW KARABINOWCYH,
ZNACZNE ILOŚCI AMUNICJI ARTYLERYJSKIEJ,
SPRZETU I MATERIAŁÓW WOJENNYCH.
WDZIĘCZNY NARÓD POLSKI
W 2013 roku podobna tablica została odsłonięta przed budynkiem dworca kolejowego w Skierniewicach – czyli w miejscu, do którego w sierpniu 1920 roku przybył transport amunicji znad Dunaju. W tym samym roku tablicę upamiętniającą węgierskie wsparcie odsłonięto także w podwarszawskim Ossowie.
Węgierska pomoc została upamiętniona w podobnej formie także w Budapeszcie – w 2012 roku w dzielnicy Csepel (gdzie znajdowały się zakłady produkujące amunicję) prezydenci Bronisław Komorowski i Pál Schmitt odsłonili tablicę, będącą niemal dokładną kopią warszawskiej tablicy, odsłoniętej w marcu 2011 roku.
Pisząc o węgierskiej dostawie amunicji, która w 1920 roku uratowała polską armię przed klęską i umożliwiła jej znakomite zwycięstwo nad bolszewikami, nie można nie wspomnieć o jeszcze kilku innych aspektach węgierskiej pomocy w owym okresie.
Węgrzy nie tylko zaopatrywali polskich żołnierzy w amunicję, broń i inny sprzęt, ale także przepuszczali transporty, które wiozły zachodnią (przede wszystkim francuską) pomoc wojskową dla Polski. Pociągi z francuską pomocą – materiałami wojennymi – ze względu na zamknięcie tras tranzytowych przez Czechosłowację i Niemcy, kraje nastawione do Polski bardzo nieprzyjaźnie, musiały jechać do naszego kraju okrężną drogą, między innymi przez Węgry i Rumunię.
Węgierska pomoc dla Polski miała jeszcze jedną ważną formę, a mianowicie udział ochotników z Węgier w walce z bolszewikami. Kiedy w wyniku bolszewickiej ofensywy z początku lata 1920 roku polskie oddziały musiały rozpocząć kilkusetkilometrowy odwrót, wycofując się aż na linię Wisły, polskie dowództwo poprosiło władze w Budapeszcie o 20-30 tysięcy kawalerzystów, którzy mieliby wzmocnić polskie oddziały w konfrontacji z 1 Armią Konną Siemiona Budionnego. Choć władze węgierskie były skłonne wspomóc i w ten sposób Wojsko Polskie, to jednak do wysłania posiłków do Polski ostatecznie nie doszło – między innymi za sprawą Czechosłowacji, które nie zgodziła się na przemarsz regularnych oddziałów węgierskich przez jej terytorium31. Na polach bitew wojny polsko-bolszewickiej wraz z Polakami walczyło jednak kilkuset węgierskich ochotników. Część z nich poległa bohatersko w obronie Rzeczpospolitej. Niektórzy z nich po wojnie z bolszewikami pozostali w naszym kraju. Warto dodać, że węgierscy ochotnicy w Wojsku Polskim brali udział nie tylko w walkach z Sowietami – choć udział w tej najważniejszej wojnie prowadzonej wówczas przez Polskę jest im najbardziej pamiętany i doceniany, ale walczyli również przeciwko innym wrogom Rzeczpospolitej.
Jednym z takich ochotników był podpułkownik Artur Buol. Z pochodzenia był on wprawdzie Szwajcarem, synem generała armii austriackiej, ale poprzez służbę w węgierskiej dywizji kawalerii związał się z Węgrami, uważany jest za Węgra. W okresie wojny polsko-bolszewickiej był dowódcą 9 Dywizjonu Artylerii Konnej. W październiku 1920 roku został ranny w bitwie pod Krasnogródką. Zmarł z powodu odniesionych ran 5 listopada w szpitalu polowym w Korcu. Za męstwo został odznaczony Orderem Virtuti Militari. W październiku 1930 roku w Baranowiczach – mieście stacjonowania 9 Dywizjonu Artylerii Konnej – odsłonięto pomnik poświęcony pamięci ppłk. Artura Buola. Przy odsłonięciu był obecny adiutant Regenta Węgier Miklósa Horthyego ppłk László Magasházy32.
W wojnie z bolszewikami wziął udział także hrabia Antal Somssich. Do polskiej armii wstąpił wiosną 1919 roku, po proklamowaniu przez komunistów Béli Kuna Węgierskiej Republik Rad. W podaniu o przyjęcie napisał, że ma w Polsce wielu przyjaciół i chce działać dla jej dobra.
W wojnie z bolszewicką Rosją brał udział także Mihály Lipcsey-Steiner, którego związki z Polską zaczęły się kilka lat wcześniej. Jako siedemnastolatek, w sierpniu 1914, wstąpił do Legionów Polskich. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wybrał ją na swoją drugą ojczyznę. Wstąpił do Wojska Polskiego i brał udział w wojnach o kształt polskich granic. Co ciekawe, kilkanaście lat po wojnie z bolszewikami, w 1933 roku, przetłumaczył na język węgierski pracę Józefa Piłsudskiego „Rok 1920”, dotyczącą wojny polsko-bolszewickiej.
Niejaki Rudolf Klemens, w styczniu 1919 roku przyjęty do polskiej armii, walczył początkowo na froncie polsko-ukraińskim. W trakcie wojny z bolszewikami brał udział między innymi w wyprawie na Kijów; został wtedy ranny. Brał udział w polskiej ofensywie zapoczątkowanej nad Wieprzem. We wrześniu 1920 roku walczył pod Grodnem, i tam też ponownie został ranny. Po zakończeniu wojny z Sowietami został zawodowym oficerem Wojska Polskiego35.
Jako hungarysta związany z Uniwersytetem Warszawskim nie mogę nie wspomnieć o bardzo ciekawej i zasłużonej postaci Emánuela Korompayego. W czasie I wojny światowej pełnił służbę w Galicji, w Twierdzy Przemyśl. Tam poznał polską tłumaczkę języka niemieckiego, Mieczysławę Grabas, z którą wziął ślub jeszcze w trakcie wojny. Po wojnie uzyskał polskie obywatelstwo i pozostał w naszym kraju. Wstąpił do Wojska Polskiego i walczył, tak jak wielu innych Węgrów, właśnie w wojnie polsko-bolszewickiej. W 1929 roku został zdemobilizowany. Niedługo później – dzięki wsparciu wspomnianego wyżej Adorjána Divékyego – został lektorem języka węgierskiego na Uniwersytecie Warszawskim (Divéky i Korompay są uważani za prekursorów warszawskiej hungarystyki). Po wybuchu II wojny światowej Emánuel Korompay wstąpił do polskiej armii, dostał się do niewoli sowieckiej, stając się następnie jedną z ofiar zbrodni katyńskiej – został zamordowany przez NKWD wiosną 1940 roku w Charkowie i pochowany w bezimiennej zbiorowej mogile.
Wojna polsko-bolszewicka była kolejnym okresem w historii stosunków polsko-węgierskich, w którym zrealizowała się w praktyce przyjaźń łącząca oba nasze państwa i narody. Dzięki dużej determinacji i pomocy rządu węgierskiego Polska uniknęła katastrofy, obroniła swój niezależny byt, a także znaczną część Europy przed ekspansją bolszewickiej Rosji. Oby wiedza o postawie Węgrów w tamtym okresie docierała coraz wyraźniej do kolejnych pokoleń Polaków.
W imieniu patrona i współorganizatorów pikniku historycznego „Polska-Węgry 1920-2020″ – Instytutu im. Wacława Felczaka oraz wykonawcy Stowarzyszenia Szwadron Jazdy RP, zapraszamy w dniu 15 sierpnia br. do Łazienek Królewskich.
Program pikniku – teren przy Ermitażu
godz. 14.00-14.30 | powitanie gości | – konfenasjer – Paweł Kleszcz ze sceny- dowódca uroczystości – Jakub Czekaj mikroport- powozy i konie przed publicznością- prelegenci na scenie- odczytanie powitania |
prezentacja grup historycznych | – przedstawienie uczestników przez konfenansjera- prezentacja stoisk i regionów – degustacje Bobko Csaba | |
prelekcja nt. pomocy węgierskiej w 1920 r. wraz z ekspozycją | – I cz. odczytu pt. „Z ziemi węgierskiej do Polski. Rola Węgier w polskim zwycięstwie nad bolszewikami w 1920 roku” i plansze na sztalugach – Marcin Grad, UW | |
godz. 14.30-15.00 | pokaz powozów w stylu węgierskim | – dwa powozy (2+5 koni) Krzysztof Szuster – II cz. odczytu |
godz. 15.00-15.30 | pokazy konne kawalerii polskiej i węgierskiej | – Węgrzy konno + kaskaderzy – Tsetneki József |
godz. 15.30-16.00 | koncert i śpiewanie piosenek | – orkiestra węgierska – Beke Tsaba |
godz. 16.00-16.30 | apel wojskowy | – Szwadron Przyboczny + Węgrzy + sztandary z defilady- rozkaz – Tadeusz Kowalski- przekazanie proporca – Tadeusz Kühn |
godz. 16.30-17.00 | koncert i śpiewanie piosenek | – orkiestra węgierska – Beke Tsaba |
konkurs plastyczny | – sztalugi dla dzieci | |
godz. 17.00-17.30 | pokazy konne kawalerii polskiej i węgierskiej | – pokaz musztry polskiej – Robert Woronowicz |
godz. 17.30-18.00 | prezentacja portalu muzeum-kawalerii.org | – e-kiosk przy scenie- prezentacja Jakub Czekaj |
godz. 18.00-18.15 | złożenie kwiatów pod pomnikiem gen. Józefa Bema | – delegacja polsko-węgierska |
godz. 18.30-19.00 | poczęstunek dla gości z Węgier | – stoły/catering węgierski w Ermitażu |